Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 grudnia 2014

CZEMU?

Czemu mimo że sprzątało się przed świętami, trzeba znowu sprzątać? To jest bez sensu...Kurz, powinien się zdecydowanie wolniej zbierać na meblach, pot na ubraniach i wszelakie inne brudy w domu, wtedy sprzątanie przed świętami i na wiosnę mogłoby być naprawdę miłym i rzadkim przedsięwzięciem, a ile byśmy mieli czasu nie musząc sprzątać, to by było piękne....
A w ogóle czemu ten śnieg pada po świętach a nie w święta? Bez sensu....

No ale moje, jak już pewnie wiecie, nowe przysłowie to :
Nawet jak nie jest idealnie to może być fajnie...

No tak ale niedługo sylwester, w zasadzie to już jutro (dokładnie pojutrze)  ja spędzam go  z przyjaciółką, uważam że to świetne warunki na podsumowanie tego roku , życia i tak dalej...

No tak, nie rozpisałam się dziś specjalnie, ale to dlatego że piszę w zasadzie po to aby Wam donieść że pierwszy mój odcinek vloga, można już zobaczyć na YT, mówię w nim o Nowym roku własnie, a raczej składam Wam mega długie życzenia nowo roczne....


https://www.youtube.com/watch?v=WXiIQpTGhNk&feature=youtu.be

Zapraszam ;)

No a teraz muszę się zabrać za sprzątanie, dom się sam nie posprząta ...(kolejne rozczarowanie dzieciństwa? XD )


A tu takie zdjątko mojego autrostwa, kocham robić zdjęcia <3



czwartek, 25 grudnia 2014

MOJE ŚWIĘTA....

Od czasu kiedy miałam 11 lat i moje wszelakie nadzieje związane ze świętami opadły, nienawidziłam świąt, przynajmniej żywiłam takie przekonanie przez większość roku, znaczy przez pierwsze lata po tym rozczarowaniu faktycznie ich nienawidziłam, zresztą tak samo jak rodziców świata i życia (jakkolwiek prześmiewczo brzmi to podsumowanie mojego uwczesnego podejścia do życia, to bardzo współczuję sobie 'z tamtych lat" i żałuję że w zasadzie zmarnowałam tyle lat....) W każdym razie wracając do świąt i mojej nienawiści do nich, to dość nie dawno, w ostatnich może 2-3 latach moje podejście się znacznie zmieniło, mimo że już od początku grudnia żyję w przekonaniu że nie lubię świat, to zazwyczaj już tuż przed nimi okazuje się że nie w tym rzecz, ja po prostu jestem obdarta ze złudzeń i dobrze mi z tym, a święta czasem bywają fajne ;)
W takim razie jak podsumowałam moje globalne podejście do tego słynnego co rocznego wydarzenia, opowiem Wam jak wyglądały moje święta w tym roku....

A więc, 23 grudnia we wtorek naszedł mnie świąteczny nastrój! Z radością posprzątałam  w całym domu , kiedy już bardzo zadowolona z siebie skończyłam przypomniało mi się że wypadało by dać rodzicom jakieś prezenty na święta...Kto normalny kupuje prezenty 23 grudnia? Ja, ale w sumie raczej nie jestem normalna. Ok.19 poszłam na "spacer" z psem kupować prezenty, kupiłam mamie ładny zestaw mydełek, a tacie kalendarz....Potem, w nocy nie mogłam spać, bo uświadomiłam sobie fakt że to że kalendarz nie jest różowy nie wystarczy, czerwony w kwiatki na pewno nie jest zbyt męski, zwłaszcza dla mojego taty które ma wszystko czarne, no wtopa, to fakt, ale czemu nie mogłam przez to spać? Okazało się rano, mam nadzieję że odplamiacz zadziała...W każdym razie tą Wigilię z pewnością mogę zaliczyć do udanych, udało mi się nawet mieć dobry humor mimo okoliczności :D
"Pod choinkę" dostałam aparat, zrobiłam wcześniej własnoręcznie poroże renifera do sesji (w poście, jest zdjęcie mojego psa w nim) więc było rodzinnie i zdjęciowo, mamy chyba pierwsze ładne zdjęcie rodzinne, których znowu nie mamy za dużo...I chociaż lało, pecha było co nie miara to i tak Wigilia była wspaniała!

Z racji mojej bezsenności i dość okrojonego wyboru audiobooków na YT,  zaczełam nadrabiać moje zaległości życiowe, w postaci słuchania powieści "50 twarzy Greya", wczoraj wieczorem po raz kolejny Ana (główna bochaterka ) piłą herbatę, wtedy tak sobie pomyślałam że bym sobie też wypiła herbatkę, kto normalny pije herbatę o 2 w nocy? Chyba wiecie kto nienormalny XD Szczerze powiedziawszy spodziewałam się czegoś innego po tej książce...

Od soboty, czyli praktycznie od tygodnia nie widziałam się z nikim oprócz rodziców i psa...czuje się osamotniona , i bym się z kimś napiła...Nie mogę się doczekać sylwestra! Ale najpierw muszę napisać esej, mam czas do końca grudnia :(

Jeżeli chodzi o video blog, będzie po świętach ! Merry Christmast XD




piątek, 19 grudnia 2014

W POSZUKIWANIU ZŁOTEGO ŚRODKA

Często zauważam, co ja mówię często...Zawsze kiedy jest ku temu okazja, uwidacznia się fakt że ludzie generalnie nie są wstanie przyjąć że dobrym rozwiązaniem jest "złoty środek", częste tezy większości ludzi brzmią mniej więcej tak:

1.Jeżeli ktoś nie wierzy w Boga jest zły.
2.Jeżeli ktoś wierzy jest głupi.
3.Jeżeli ktoś nie stosuje w wychowaniu kar fizycznych to jest to bezstresowe wychowanie.
4.Jak ktoś da dziecku klapsa jest potworem bez serca.
5.Jeżeli ktoś jest vege jest wywższającym się fanatykiem.
6.Jak ktoś nie jest vege jest okrutnym mordercą.
7.Jak ktoś trzyma psa na dworze traktuje go jak rzecz.
8.jak ktoś trzyma psa w domu to go "uczłowiecza" i psuje.


Więc jak już uzbierałam tezy jakie wyłapałam ze swojego środowiska przedstawię, jaki jest w danych sytuacjach moim zdaniem złoty środek. Więc...


1. Moralność jest "wrodzona" i ludzie mogą być dobrzy, uczynni i mieć zasady i nie potrzebować do tego ingerencji siły wyższej :)

2.Ludzie na pewno maja prostsze życie jak czują pomoc i miłość kogoś z góry , wiara to coś innego niż tezy naukowe.

3.Wychowanie bezstresowe zadaje więcej stresów niż większość "stresowych" metod, jednak znacznie lepsze są takie które stawiają granice dziecka w równie zrozumiały i sprawiedliwy sposób jak dorosłemu człowiekowi, wbrew pozorom utrata czegoś daje większą motywacją niż ból w wielu przypadkach, do tego to drugie budzi negatywne emocje które nie najlepiej rzutują na przyszłe życie dziecka.

4.No i tu przesada w drugą stronę, owszem lepiej nie stosować tego typu metod, jednak rodzic też człowiek, wychowany tak a nie inaczej, dlatego lepiej wspierać w unikaniu następnych sytuacjach niż potępiać, bo to wzmocni bezsilność i przepływ negatywnych emocji u rodzica i przez niego u dziecka.

5.No tak niektórzy vege nie chcą wcale zlinczować "mięsożerców" , nie czują się lepsi i umieją tolerować a nawet szczerze lubić osoby nie vege bez wyrzutów i nadęcia.


6.Cóż, kwestia wychowania, kultury, dotychczasowej ewolucji, nawet wrażliwi dobrzy ludzie nie zawsze umieją się od tego odłączyć, zrozumieć ze może być inaczej, nagonka i natrętność wiele dobrego nie zrobią


7. Niektórzy ludzie nie wyobrażają sobie psa w domu, jednak na podwórku stwarzają im dobre warunki i poświęcają im czas, chodzą na spacery i psom krzywda się nie dzieje.

8. nie każdy domowy pies jest rozpieszczony, ludzie często chodzą  z nimi do lasu i na pola, w domu może być szczęśliwy każdy pies, nawet te największe.


No to na koniec, fakty o mnie w kontekście przykładów: Nie wierze w Boga, nie mam dzieci-jestem przeciwna karom fizycznym,jestem wegetarianką, mam psa w domu (kundelka w wielkości Owczarka Niemieckiego)

Wiec pamiętajcie, że w poglądach ale i większości innych spraw (jak diety, nauka, ambicja, lenistwo, wysiłek fizyczny, smaoodyscyplina, uczucia, praca, odpoczynek) WE WSZYSTKIM warto znaleźć zloty środek!


Ale się rozpisałam...

piątek, 12 grudnia 2014

CZO Z TĄ DOJRZAŁOŚCIĄ? 

Jak doskonale pamiętacie, o ile śledzicie mój blog od początku (o ile ktokolwiek go śledzi XD) , w pierwszym poście pisałam o tym że zamierzam do 20 roku życia być już dojrzała, a raczej nie tyle jakoś w efekcie końcowym, tylko raczej na zasadzie obecnego etapu dorastania (dojrzewania? Nie pamiętam co lepiej to określa na poziomie umysłowym), w każdym razie doszłam do wniosku że....

1.Nigdy w pełni nie dojrzeję.
2. Nie mam nic przeciwko moim dziecięcym cechom ani wadom.
3.Bardziej mnie obchodzi co inni na ten temat myślą.
4.Mam też pewne myśli/zachowania/cechy na wyższym poziomie dojrzałości niż "wzorcowa" osoba w moim wieku.
5. Nie ważne jest to, jaka jest sytuacja, ważne jak ją odbieram.
6.Szczęście jest w nas, a nie w naszym życiu.
7. Życie daje nam kopniaki, wspaniałe jest podnoszenie się po nich, jednak kiedyś już nie wstaniemy...
8.Dlatego "warto żyć jakby się miało umrzeć jutro".

To tyle, jeżeli chodzi o moje o ostanie przemyślenia, ale dwudziestkę mam dopiero za miesiac, jeszcze może sie wszystko zmienić, prawda?  :)

Szukałam odpowiedniego obrazka do tego postu i....okazało się że każda sentencja na temat dojrzałości była inna niż  poprzednia, niektóre się wykluczają, inne na logikę zdają się świadczyć w rzeczywistości o czymś zupełnie innym...więc, tak sobie pomyślałam...może z tą dojrzałością, to jest jakaś wyniosła , infantylna bzdura ? XD
Więc tak to uwięczę...

PS.na święta dostanę kamerę i nie długo potem, będzie można słuchać moich wypowiedzi na YT , na moim nowym videoblogu "Świat Oczami Leny"

niedziela, 7 grudnia 2014

NASZ MAŁY ŚWIAT


W piątek wieczorem oglądałam sobie kabarety na TVP Rozrywka, więc  za pewne były to jakieś powtórki, no w każdym razie nie widziałam tamtych skeczy wcześniej. Jak każdy wie, każde "przedstawienie" kabaretowe ma jakiś temat przewodni, tego kabaretu tematem była budowa autostrady, budowlańcy dostali pieniądze na budowę, jednak nie mogli ich budować między innymi dlatego że jakaś "wredna baba" nie chciała się wynieść z domu, stojącego na planowanej trasie autostrady, po chwili okazało się że ową starszą kobietą jest znana od lat na scenie kabaretowej "Hela", która już ze swym znanym imidżem  wyszyła przed tekturowy domek i...tu właśnie mnie olśniło! Każdy zna mieszkanie, a zwłaszcza salon i kanapę Heli i Mariana, prawda? A ktoś się zastanawiał co jest w "ich świecie" po za tym miejscem...nie ? Dobra to teraz przejdźmy do rzeczywistości...Lubicie siedzieć u siebie w domu, na kanapie czy łóżku  przed telewizorem? z książką? laptopem? Na pewno! każdy lubi ! Za pewne większość z nas spędza tak chociaż odrobinkę czasu codziennie, w tym czasie odpoczywamy , wchodzimy w nasz mały świat, gdzie rozmyślamy o całym naszym dotychczasowym życiu, dokonujemy wniosków i odkryć, marzymy i wspominamy, relaksujemy się , każdy zakątek naszego domu/pokoju jest częścią tego sanktuarium w którego spokoju dzieje się wszystko, wszystko co jest w naszym umyśle, to takie nasze miejsce, ale...Tam za ścianą też coś jest, klatka schodowa, ogródek czy cokolwiek innego, jednak tam bardzo rzadko coś się dzieje dla nas, tam za ścianą jest życie innych, bo chociaż mamy do drzwi parę kroków, to jest to już dla nas zupełnie inny świat...