Co u mnie? Nic...Wolne, przerwa semestralna, straszny pech, nuda, jakaś taka nijaka się czuję...To pewnie przez to nieróbstwo i mało kontaktów ze światem, no generalnie, jak to ja ..z nudów świruję XD
Więc tak, sesja zdana ale jedyny problem, a raczej cale multum problemów częściowo pechowych w dużej mierze niestety z mojego niedbalstwa i nie pomyślunku za w czasu:
1.Zawaliłam warsztaty, e-lerningi z jednego modułu- brakowało mi 2 pkt do zaliczenia, teraz warunek i nadzieja w odwołaniach, bo po części zawaliłam z niewiedzy nie tylko z olania sprawy.
2.Zgubiłam wszelakie legitymacje, muszę wyrobić nowe, do tego czasu jeżdżę za całe bilety za swoją kasę, a mama jest wściekła.
3.Sprawa fretki znowu się pokomplikowała, nie wiem kiedy będę miala wymarzonego zwierzaka :/
4.Byłam z Lejdi na zawodach dogterkkingu, zmiana strategii, wpadłam w bagno, przemarzłam, wynik beznadziejny.
5.Zalałam swoją ulubioną torebkę sokiem.
Generalnie pech totalny :/ - Może to dlatego że w piątek 13 drogę przebiegł mi czarny kot ? :D
Ale myślę że ten pech, w zamian za dotychczasowego farta z którego nie zawsze umiałam korzystać, że mnie nauczy że "Strzeżonego pan Bóg strzeże" :D
Od poniedziałku nowy semestr, zmaierzam do tego lepiej podejść niż w zeszlym półroczu ;)
Miałam jak zwykle skończyć to pozytywną myślą, jednak kiedy to pisze, coś mi się zaznacza i nie mogę poprawiać normalnie tekstu co mnie denerwuje, ze złości rzucam co jakiś czas słowem co dodatkowo wkurzyło moich rodziców i ja,.. ja....ja już nie mam siły, po prostu już lecą lzy bezśliności..może jak się wypłaczę to będzie już lepiej? Może to oczyści trochę mnie i ostatnie sytuacje?
Moze Katarsis jest czasem potrzebne?