ŻYCIOWE SZUFLADECZKI.
Po pierwszym tygodniu studiów, wstępnym poznaniu ludzi ,nowego przekazu wiedzy, nowej struktury szkoły miałam cale mnóstwo przekonań co do tego, jakie charaktery maja osoby z roku, a nawet to jakie są już pewne struktury społeczne wśród nowej grupy, kto kogo lubi a kto jest obojętny, kto do kogo ciągnie a kto kogo unika, moje własne miejsce także zdawało się oczywiste,jednak...jak za pewne się spodziewacie, w drugim tygodniu sytuacja zaczeła się zmieniać, ludzie zmieniali towarzystwo,każdy każdego dalej chce poznawać i nic nie jest pewne...Co w gruncie rzeczy jest bardzo pozytywne, bo wiele ludzi, (na szczęście młodszych lub starszych ode mnie i osób z mojego roku) natychmiastowo wyrabia sobie zdanie o nowo poznanej osobie i szybko zamyka go do szufladki i w zależności czy lubi "takich ludzi jak ten" kontynuje znajomość lub nie...
Ja w tym drugim tygodniu poczułam się nieco zdezorientowana, nie wiedziałam co robić aby moje życie towarzyskie poszło w tą stronę, z jakiej bym była zadowolona/usatysfakcjonowana...Ale po przemyśleniu sprawy, doszłam do wniosku że chciałabym poznać ludzi podobnych do mnie, które polubią mnie taką jaką jestem, z którymi bym fajnie spędzała czas, dlatego też postanowiłam przestać się zastanwiać jak idealnie dopasować się do sytuacji jak inni , a bardziej jak się dopasować tam siebie, aby inni mieli możliwość poznać mnie taką jaką jestem, z moimi przekonaniami, pasjami i sposobem bycia bo dzięki temu będę mogła lepiej poznać te osoby z którymi w jakiś sposób do siebie pasujemy...W tym tygodniu mam aż dwie sentencje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz