Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 30 grudnia 2014

CZEMU?

Czemu mimo że sprzątało się przed świętami, trzeba znowu sprzątać? To jest bez sensu...Kurz, powinien się zdecydowanie wolniej zbierać na meblach, pot na ubraniach i wszelakie inne brudy w domu, wtedy sprzątanie przed świętami i na wiosnę mogłoby być naprawdę miłym i rzadkim przedsięwzięciem, a ile byśmy mieli czasu nie musząc sprzątać, to by było piękne....
A w ogóle czemu ten śnieg pada po świętach a nie w święta? Bez sensu....

No ale moje, jak już pewnie wiecie, nowe przysłowie to :
Nawet jak nie jest idealnie to może być fajnie...

No tak ale niedługo sylwester, w zasadzie to już jutro (dokładnie pojutrze)  ja spędzam go  z przyjaciółką, uważam że to świetne warunki na podsumowanie tego roku , życia i tak dalej...

No tak, nie rozpisałam się dziś specjalnie, ale to dlatego że piszę w zasadzie po to aby Wam donieść że pierwszy mój odcinek vloga, można już zobaczyć na YT, mówię w nim o Nowym roku własnie, a raczej składam Wam mega długie życzenia nowo roczne....


https://www.youtube.com/watch?v=WXiIQpTGhNk&feature=youtu.be

Zapraszam ;)

No a teraz muszę się zabrać za sprzątanie, dom się sam nie posprząta ...(kolejne rozczarowanie dzieciństwa? XD )


A tu takie zdjątko mojego autrostwa, kocham robić zdjęcia <3



czwartek, 25 grudnia 2014

MOJE ŚWIĘTA....

Od czasu kiedy miałam 11 lat i moje wszelakie nadzieje związane ze świętami opadły, nienawidziłam świąt, przynajmniej żywiłam takie przekonanie przez większość roku, znaczy przez pierwsze lata po tym rozczarowaniu faktycznie ich nienawidziłam, zresztą tak samo jak rodziców świata i życia (jakkolwiek prześmiewczo brzmi to podsumowanie mojego uwczesnego podejścia do życia, to bardzo współczuję sobie 'z tamtych lat" i żałuję że w zasadzie zmarnowałam tyle lat....) W każdym razie wracając do świąt i mojej nienawiści do nich, to dość nie dawno, w ostatnich może 2-3 latach moje podejście się znacznie zmieniło, mimo że już od początku grudnia żyję w przekonaniu że nie lubię świat, to zazwyczaj już tuż przed nimi okazuje się że nie w tym rzecz, ja po prostu jestem obdarta ze złudzeń i dobrze mi z tym, a święta czasem bywają fajne ;)
W takim razie jak podsumowałam moje globalne podejście do tego słynnego co rocznego wydarzenia, opowiem Wam jak wyglądały moje święta w tym roku....

A więc, 23 grudnia we wtorek naszedł mnie świąteczny nastrój! Z radością posprzątałam  w całym domu , kiedy już bardzo zadowolona z siebie skończyłam przypomniało mi się że wypadało by dać rodzicom jakieś prezenty na święta...Kto normalny kupuje prezenty 23 grudnia? Ja, ale w sumie raczej nie jestem normalna. Ok.19 poszłam na "spacer" z psem kupować prezenty, kupiłam mamie ładny zestaw mydełek, a tacie kalendarz....Potem, w nocy nie mogłam spać, bo uświadomiłam sobie fakt że to że kalendarz nie jest różowy nie wystarczy, czerwony w kwiatki na pewno nie jest zbyt męski, zwłaszcza dla mojego taty które ma wszystko czarne, no wtopa, to fakt, ale czemu nie mogłam przez to spać? Okazało się rano, mam nadzieję że odplamiacz zadziała...W każdym razie tą Wigilię z pewnością mogę zaliczyć do udanych, udało mi się nawet mieć dobry humor mimo okoliczności :D
"Pod choinkę" dostałam aparat, zrobiłam wcześniej własnoręcznie poroże renifera do sesji (w poście, jest zdjęcie mojego psa w nim) więc było rodzinnie i zdjęciowo, mamy chyba pierwsze ładne zdjęcie rodzinne, których znowu nie mamy za dużo...I chociaż lało, pecha było co nie miara to i tak Wigilia była wspaniała!

Z racji mojej bezsenności i dość okrojonego wyboru audiobooków na YT,  zaczełam nadrabiać moje zaległości życiowe, w postaci słuchania powieści "50 twarzy Greya", wczoraj wieczorem po raz kolejny Ana (główna bochaterka ) piłą herbatę, wtedy tak sobie pomyślałam że bym sobie też wypiła herbatkę, kto normalny pije herbatę o 2 w nocy? Chyba wiecie kto nienormalny XD Szczerze powiedziawszy spodziewałam się czegoś innego po tej książce...

Od soboty, czyli praktycznie od tygodnia nie widziałam się z nikim oprócz rodziców i psa...czuje się osamotniona , i bym się z kimś napiła...Nie mogę się doczekać sylwestra! Ale najpierw muszę napisać esej, mam czas do końca grudnia :(

Jeżeli chodzi o video blog, będzie po świętach ! Merry Christmast XD




piątek, 19 grudnia 2014

W POSZUKIWANIU ZŁOTEGO ŚRODKA

Często zauważam, co ja mówię często...Zawsze kiedy jest ku temu okazja, uwidacznia się fakt że ludzie generalnie nie są wstanie przyjąć że dobrym rozwiązaniem jest "złoty środek", częste tezy większości ludzi brzmią mniej więcej tak:

1.Jeżeli ktoś nie wierzy w Boga jest zły.
2.Jeżeli ktoś wierzy jest głupi.
3.Jeżeli ktoś nie stosuje w wychowaniu kar fizycznych to jest to bezstresowe wychowanie.
4.Jak ktoś da dziecku klapsa jest potworem bez serca.
5.Jeżeli ktoś jest vege jest wywższającym się fanatykiem.
6.Jak ktoś nie jest vege jest okrutnym mordercą.
7.Jak ktoś trzyma psa na dworze traktuje go jak rzecz.
8.jak ktoś trzyma psa w domu to go "uczłowiecza" i psuje.


Więc jak już uzbierałam tezy jakie wyłapałam ze swojego środowiska przedstawię, jaki jest w danych sytuacjach moim zdaniem złoty środek. Więc...


1. Moralność jest "wrodzona" i ludzie mogą być dobrzy, uczynni i mieć zasady i nie potrzebować do tego ingerencji siły wyższej :)

2.Ludzie na pewno maja prostsze życie jak czują pomoc i miłość kogoś z góry , wiara to coś innego niż tezy naukowe.

3.Wychowanie bezstresowe zadaje więcej stresów niż większość "stresowych" metod, jednak znacznie lepsze są takie które stawiają granice dziecka w równie zrozumiały i sprawiedliwy sposób jak dorosłemu człowiekowi, wbrew pozorom utrata czegoś daje większą motywacją niż ból w wielu przypadkach, do tego to drugie budzi negatywne emocje które nie najlepiej rzutują na przyszłe życie dziecka.

4.No i tu przesada w drugą stronę, owszem lepiej nie stosować tego typu metod, jednak rodzic też człowiek, wychowany tak a nie inaczej, dlatego lepiej wspierać w unikaniu następnych sytuacjach niż potępiać, bo to wzmocni bezsilność i przepływ negatywnych emocji u rodzica i przez niego u dziecka.

5.No tak niektórzy vege nie chcą wcale zlinczować "mięsożerców" , nie czują się lepsi i umieją tolerować a nawet szczerze lubić osoby nie vege bez wyrzutów i nadęcia.


6.Cóż, kwestia wychowania, kultury, dotychczasowej ewolucji, nawet wrażliwi dobrzy ludzie nie zawsze umieją się od tego odłączyć, zrozumieć ze może być inaczej, nagonka i natrętność wiele dobrego nie zrobią


7. Niektórzy ludzie nie wyobrażają sobie psa w domu, jednak na podwórku stwarzają im dobre warunki i poświęcają im czas, chodzą na spacery i psom krzywda się nie dzieje.

8. nie każdy domowy pies jest rozpieszczony, ludzie często chodzą  z nimi do lasu i na pola, w domu może być szczęśliwy każdy pies, nawet te największe.


No to na koniec, fakty o mnie w kontekście przykładów: Nie wierze w Boga, nie mam dzieci-jestem przeciwna karom fizycznym,jestem wegetarianką, mam psa w domu (kundelka w wielkości Owczarka Niemieckiego)

Wiec pamiętajcie, że w poglądach ale i większości innych spraw (jak diety, nauka, ambicja, lenistwo, wysiłek fizyczny, smaoodyscyplina, uczucia, praca, odpoczynek) WE WSZYSTKIM warto znaleźć zloty środek!


Ale się rozpisałam...

piątek, 12 grudnia 2014

CZO Z TĄ DOJRZAŁOŚCIĄ? 

Jak doskonale pamiętacie, o ile śledzicie mój blog od początku (o ile ktokolwiek go śledzi XD) , w pierwszym poście pisałam o tym że zamierzam do 20 roku życia być już dojrzała, a raczej nie tyle jakoś w efekcie końcowym, tylko raczej na zasadzie obecnego etapu dorastania (dojrzewania? Nie pamiętam co lepiej to określa na poziomie umysłowym), w każdym razie doszłam do wniosku że....

1.Nigdy w pełni nie dojrzeję.
2. Nie mam nic przeciwko moim dziecięcym cechom ani wadom.
3.Bardziej mnie obchodzi co inni na ten temat myślą.
4.Mam też pewne myśli/zachowania/cechy na wyższym poziomie dojrzałości niż "wzorcowa" osoba w moim wieku.
5. Nie ważne jest to, jaka jest sytuacja, ważne jak ją odbieram.
6.Szczęście jest w nas, a nie w naszym życiu.
7. Życie daje nam kopniaki, wspaniałe jest podnoszenie się po nich, jednak kiedyś już nie wstaniemy...
8.Dlatego "warto żyć jakby się miało umrzeć jutro".

To tyle, jeżeli chodzi o moje o ostanie przemyślenia, ale dwudziestkę mam dopiero za miesiac, jeszcze może sie wszystko zmienić, prawda?  :)

Szukałam odpowiedniego obrazka do tego postu i....okazało się że każda sentencja na temat dojrzałości była inna niż  poprzednia, niektóre się wykluczają, inne na logikę zdają się świadczyć w rzeczywistości o czymś zupełnie innym...więc, tak sobie pomyślałam...może z tą dojrzałością, to jest jakaś wyniosła , infantylna bzdura ? XD
Więc tak to uwięczę...

PS.na święta dostanę kamerę i nie długo potem, będzie można słuchać moich wypowiedzi na YT , na moim nowym videoblogu "Świat Oczami Leny"

niedziela, 7 grudnia 2014

NASZ MAŁY ŚWIAT


W piątek wieczorem oglądałam sobie kabarety na TVP Rozrywka, więc  za pewne były to jakieś powtórki, no w każdym razie nie widziałam tamtych skeczy wcześniej. Jak każdy wie, każde "przedstawienie" kabaretowe ma jakiś temat przewodni, tego kabaretu tematem była budowa autostrady, budowlańcy dostali pieniądze na budowę, jednak nie mogli ich budować między innymi dlatego że jakaś "wredna baba" nie chciała się wynieść z domu, stojącego na planowanej trasie autostrady, po chwili okazało się że ową starszą kobietą jest znana od lat na scenie kabaretowej "Hela", która już ze swym znanym imidżem  wyszyła przed tekturowy domek i...tu właśnie mnie olśniło! Każdy zna mieszkanie, a zwłaszcza salon i kanapę Heli i Mariana, prawda? A ktoś się zastanawiał co jest w "ich świecie" po za tym miejscem...nie ? Dobra to teraz przejdźmy do rzeczywistości...Lubicie siedzieć u siebie w domu, na kanapie czy łóżku  przed telewizorem? z książką? laptopem? Na pewno! każdy lubi ! Za pewne większość z nas spędza tak chociaż odrobinkę czasu codziennie, w tym czasie odpoczywamy , wchodzimy w nasz mały świat, gdzie rozmyślamy o całym naszym dotychczasowym życiu, dokonujemy wniosków i odkryć, marzymy i wspominamy, relaksujemy się , każdy zakątek naszego domu/pokoju jest częścią tego sanktuarium w którego spokoju dzieje się wszystko, wszystko co jest w naszym umyśle, to takie nasze miejsce, ale...Tam za ścianą też coś jest, klatka schodowa, ogródek czy cokolwiek innego, jednak tam bardzo rzadko coś się dzieje dla nas, tam za ścianą jest życie innych, bo chociaż mamy do drzwi parę kroków, to jest to już dla nas zupełnie inny świat...


środa, 26 listopada 2014

      ZDEMOTYWOWANIE, REGRES....JESIENNA DEPRECHA?

Kobiecy okres "wkurwienia" powinien u mnie już minąć, jednak moja pokręcona psychika ma wbrew moim dotychczasowym przypuszczeniom, zupełnie gdzieś kwestie hormonalne, po prostu czasem jest do dupy i tyle, no ale żeby to przynajmniej było "tyle", bo nie tylko jestem wkurzana ale i w ciągu ostatnich 2 tygodni zupełnie zdemotywowana, słabo przygotowuję się na zajęcia, ciągle budzę się stanowczo za późno no a moja generalna motywacja do czegokolwiek praktycznie nie istnieje...Mogłabym to zrzucić na jesienną deprechę, ale z drugiej strony to w zasadzie ja nic nie robię kiedy w tym samym mieście z tą sama jesienią inni ludzie uczą się i pracują jednocześnie, więc trudno zwalać sprawę na pogodę...No właśnie a propos innych i mego nieróbstwa, to przypomniał mi się mój ambitny cel jaki sobie postawiłam i napisałam o nim w pierwszym poście na tym blogu, mam na myśli mianowicie, cel aby do 20 roku życia być już dojrzałą osobą, niestety moje dwudzieste urodziny są już za 2 miesiące a ja nie wiele poszłam do przodu, wręcz przeciwnie czuję w sobie wewnętrzny regres, mimo że nie patrząc na fakt że śpię ostatnio do południa, przeciętny obserwator uznał by że idę w dobrym kierunku i jestem zaraz bardziej dojrzała, jednak ja mimo wszystko mam inne wrażenie...Jakbym chciała się zmotywować, być radosna i zorganizowana no i w ogóle taka super...Ale chyba naprawdę tak się nie da cały czas...Może wszystko jest ok? Idzie do przodu, a ja po prostu mam...."Jesienną deprechę" ? ;p

sobota, 15 listopada 2014

PARĘ SŁÓW O NA TEMAT OPTYMIZMU !

Zadziwia mnie podejście tak wielu ludzi do optymizmu, tyle osób opierając się na nieokreślonych stereotypach twierdzą że optymiści "żyją z głową w chmurach" nie mają kontaktu z rzeczywistością i zazwyczaj cieszą się z totalnie wszystkiego jak głupi do sera.
   Ja sądzę że te poglądy są błędne, moim zdaniem optymista to ktoś kto ma realne plany, cele i wierzy w ich osiągniecie,a kiedy to się nie uda jest przekonany że nie dlatego że on się do tego nie nadaje a dlatego że sytuacja nie była sprzyjająca lub nie wystarczająco się przygotował...A kiedy mimo wielu prób nie udaje mu się, to  rezygnuje, jednak się nie złamuje i działa tam gdzie się da. Bo każde powodzenie to rozwój i iście do przodu, każdy sukces daje człowiekowi radość a nim było trudniej go osiągnąć tym większą!
   Zresztą sama wiara "że się uda" jest głównym pociągiem do sukcesu, jeżeli jesteśmy przekonani że damy radę to prawie na pewno nam to się uda, jednak kiedy zupełnie w to nie wierzymy najprawdopodobniej będziemy robić WSZYSTKO aby się nie udało , mimo że nie do końca świadomie, sami potwierdzimy się w przekonaniu że nie damy rady i....nigdy nie ruszymy z miejsca...
       w liceum nie uczyłam sie wcale biologii a miałam same piątki za to matmę kułam a dostawałam prawie same dwóje, szczerze powiedziawszy nie wierzę aby było tego logiczne wytłumaczenie, ja po prostu wierzyłam że umiem biologię a matym nie...
     Pozytywne nastawienie do życia, nie obwinianie siebie i świata, patrzenie na jasne strony możliwości i rzeczywistości, sprawia że jesteśmy po prostu szcześliwsi co tak na prawdę jest najistotniejsze dla nas, bo po cóż innego chcemy osiągać nasze cele?
Więc nawet jak nie wpływa to tak bardzo na naszą efektywność , to jesteśmy szczęśliwi i ...bardziej elastyczni, twórczy i pewniejsi siebie!

A typowi pesymiści są chyba nie realnymi optymistami...Rzucając się na niemożliwe na pewno się sparzymy, a szybko rezygnując łatwo nabawimy się pesymizmu....




niedziela, 9 listopada 2014

ŚWIAT JEST NIEPRZENIKNIONY

Czasem się zastanawiam...
 czy duchy istnieją
czy istnieją światy równoległe ( i nierównoległe)
 czy są inne planety na których jest życie.
Czy wszechświat ma koniec
a jak nie ma , to jak wygląda nieskończoność
no bo w końcu nieskończoność jest nielogiczna bo coś zawsze się gdzieś kończy
a nawet jak nie to jest kuliste
a jak jest kuliste to ta kula musi gdzieś być
a to miejsce musi skończyć nieskończoność
jednak skończoność jest równie nielogiczna
bo zawsze coś musi być, coś co świadczy o tym że nie ma nic
no bo sam fakt że tu nie ma nic, świadczy że jest to jakieś miesjce
a skoro jest to miejsce, to jednak coś jest
a jak coś jest to musi mieć koniec...

Tak , świat jest nieprzenikniony ....Czemu o tym pisze ? Bo w tym tygodniu mam pierwsze kolokwia, boli mnie gardło i nie do końca wiem co robić z tym miejscem w którym jestem ja, którym jestem ja...



czwartek, 30 października 2014

ŁAPMY CHWILE !

Promienie  jesiennego słońca wpadły do pokoju  Leny, oblewając jasnym blaskiem całe pomieszczenie, z radia leciała stara znana piosenka ,  każda sekunda ciągneła  się niczym wieczność w tej upojnej chwili... Kiedy nagle ! Lena spojrzała na zegarek, "powinnam za 20 minut wychodzić!" pomyślała i  błyskawicznie zaczeła się szykować do wyjścia.
Pół godziny później siedziała już w kolejce wyglądając przez okno, obserwując złociste liście przykrywające parki i budynki, nadając  im wygląd tajemniczych, pełnych wspomnień miejsc , przyglądała się niebu, po którym latały ptaki a każdy szybujący   gołąb czy kruk zdawał się zawierać  ułamek wieczności , po chwili była już stacja na której nastolatka miała wysiąść , wybiegła z kolejki a wokół jej twarzy owiną się chłodny jesienny powiew wiatru, 5 minut później była już na uczelni, zobaczywszy koleżankę z roku zawołała:
-Cześć! W której mamy sali? 





piątek, 17 października 2014

 ŻYCIOWE SZUFLADECZKI.

Po pierwszym tygodniu studiów, wstępnym poznaniu ludzi ,nowego przekazu wiedzy, nowej struktury szkoły miałam cale mnóstwo przekonań co do tego, jakie charaktery maja osoby z roku, a nawet to jakie są już pewne struktury społeczne wśród nowej grupy, kto kogo lubi a kto jest obojętny, kto do kogo ciągnie a kto kogo unika, moje własne miejsce także zdawało się oczywiste,jednak...jak za pewne się spodziewacie, w drugim tygodniu sytuacja zaczeła się zmieniać, ludzie zmieniali towarzystwo,każdy każdego dalej chce poznawać i nic nie jest pewne...Co w gruncie rzeczy jest bardzo pozytywne, bo wiele ludzi, (na szczęście młodszych lub starszych ode mnie i osób z mojego roku) natychmiastowo wyrabia sobie zdanie o nowo poznanej osobie i szybko zamyka go do szufladki i w zależności czy lubi "takich ludzi jak ten" kontynuje znajomość lub nie...

Ja w tym drugim tygodniu poczułam się nieco zdezorientowana, nie wiedziałam co robić aby moje życie towarzyskie poszło w tą stronę, z jakiej bym była zadowolona/usatysfakcjonowana...Ale po przemyśleniu sprawy, doszłam do wniosku że chciałabym poznać ludzi podobnych do mnie, które polubią  mnie taką jaką jestem, z którymi bym fajnie spędzała czas, dlatego też postanowiłam przestać się zastanwiać jak idealnie dopasować się do sytuacji jak inni , a bardziej jak się dopasować tam siebie, aby inni mieli możliwość poznać mnie taką jaką jestem, z moimi przekonaniami, pasjami i sposobem bycia bo dzięki temu będę mogła lepiej poznać te osoby z którymi w jakiś sposób do siebie pasujemy...W tym tygodniu mam aż dwie sentencje!



sobota, 11 października 2014

NOWY ETAP ŻYCIA JUŻ TRWA

No tak...dziś bez większy wspomnień i morałów, po prostu rozpoczełam studia, nowe życie towarzyskie, ogrom imprez, nowych ludzi, a także ogrom materiału do nauczenia i w ogóle nowy system uczenia...To wszystko mnie zaszokowało i zajeło każdą minutę tego tygodnia :D

Nie zdarzyło się nic czego się obawiałam , wszystko było na prawdę ekstra, jednak...byłam przerażona i zestresowana niemal cały tydzień, cały tydzień, aż do czwartku kiedy poszłam na imprezę i nocowałam u nowej koleżanki...wtedy w trakcie ok.3 godzin snu, miałam sen, nie pamiętam dokładnie co się w nim działo, ale wiem że przedstawiał wszystko czego się bałam przed rozpoczęciem tego etapu życia ,a w ciągu tygodnia praktycznie zostało zdementowane, wreszcie zaczeło to do mnie dochodzić że nic takiego się nie zdarzyło  i straaasznie się cieszę! Oraz mam straaasznie dużo do nauczenia i nie wiem w co ręce włożyć :p


piątek, 3 października 2014

CIERPLIWOŚĆ,KROK DO DOJRZAŁOŚCI.


Chyba każdy z nas , będąc małym dzieckiem  wierzył w świętego  Mikołaja czy zajączka Wielkanocnego...
Długo się zastanawiałam jaki to w zasadzie miało cel? Po co bliscy, od setek lat okłamują dzieci na całym świecie, że prezenty przynosi staruszek z siwą brodą i przerośnięty królik chodzący na tylnych łapkach...oczywiście chodzi tu o to aby, dzieci miały "dzieciństwo", szansę chociaż na początku życia wierzyć w magie i dobro, jednak nie dawno uzmysłowiłam sobie że w tej tradycji chodzi także o...czekanie! oczekiwanie na prezenty, piękna sprawa...uczy nas czym jest cierpliwość, że jak czekanie będzie zbyt intensywne, to chociażby prezent był spełnieniem naszych marzeń, to i tak będziemy zawiedzeni, bo oczekiwanie stanie się lepsze od prezentu.,uczymy się też  że przyśpieszając moment otworzenia prezentu , całą sprawa traci na wartości...Wtedy uczymy się że cierpliwość jest ważna, że nie może nas paraliżować i gloryfikować tego na co czekamy, że oczekiwanie może być przyjemne, spokojne i być  ważną częścią, czegoś wspaniałego...
Tak ! teraz już w miarę spokojnie ale i pełna radości oraz odrobiny lęku , czekam  na rozpoczęcie pierwszego w życiu roku akademickiego :)



środa, 24 września 2014

WSPÓŁISTNIENIE Z INNYMI



Nie dawno byłam na zawieszeniu wiechy z mamą i ciocią, był straszny upał, stałam sobie na środku placu, nieco zamulona przez słońce i przyglądałam się kilkudziesięciu  ludziom przebywającym na uroczystości, nagle zadziwiło mnie że mimo agresji i okrucieństwu świata przyrody a zwłaszcza ludzkiej natury, ludzie w naszym kraju i wielu innych umieją ze sobą żyć, kłaść prawa innych ludzi prawie na równi ze swoimi i iść na kompromis dla lepszego wspólnego pożycia, w sumie szkoda że to nie jest uniwersalne dla wszystkich ludzi, a nawet wobec innych zwierząt ..szkoda, ale jest przynajmniej jakiś światełko w tunelu i cieszę się że należę do tej części świata gdzie ludzie mają równe prawa i sprawiedliwość mimo że jednak  nieco względną :)

Ja od dzieciństwa boję się pająków, przerażają mnie ich  odnóża i samotniczy tryb życia, nie umiem na luzie przejść  obok pajęczaka...
Parę tygodni temu u mnie w ogródku przy furtce zamieszkał wielki pająk...Ale to że się go bałam i musiałam obok niego codziennie przechodzić,  jednak uważam że nie  powinnam go zabijać , bo to nie jego wina że się go  boję! :) I tak żył sobie do dziś albo wczoraj...
Bo przyszła zimna jesień i wczoraj na spacerze straaasznie zmarzłam i chyba się przeziębiłam , tuż przed rozpoczęciem roku akademickiego! :(
To teraz w ciepełko , wit.C jakieś herbatki suplementy, na dwór tyle co muszę i może do jutra wyzdrowieję :D



piątek, 19 września 2014

NA NOWY ETAP W ŻYCIU

Już za dokładnie 10 dni zaczynam studia...zaczynam zupełnie nowy etap w życiu! Nie mogę się doczekać, strasznie się cieszę! I jednocześnie jestem przerażona ! I przygnębiona, bo wiem że już nigdy nie będę chodzić do szkoły, a dorosła samodzielność jest zaraz bliżej...Boję się że nie podołam nauce, że nikt mnie nie polubi i trudów przystosowania się do nowego miejsca...To wszystko jest  takie inne i przez to przerażające...Dlatego już się przygotowuje , aby jak najlepiej sprostać i jak najszybciej cieszyć się w pełni studiowaniem  :D
Dzisiaj oddaję "Wichrowe wzgórza" do biblioteki i wypożyczam ostatnią książkę na wakacje, nie mogę uwierzyć że to tak blisko...Dzień przed, przejdę się po miejscach tak bliskich mojemu wspaniałemu poprzedniemu etapowi życia, które teraz robią się zaraz dalsze, zaczynają być przeszłością ...Bo aby być pewnym siebie, czuć swoją jedność, dobrze jest pamiętać  "z czego się pochodzi" :)



wtorek, 9 września 2014

CZAS

Ludzie mówią "czas leczy rany", jak dla mnie to mają zupełną rację, chociaż jak wspomniałam już nie raz , każdy z nas to inaczej postrzega, wiec możliwe że dla kogoś z was, raz zadane  przez życie rany nie goją się już nigdy, lecz myślę że to nie tyle zależy od naszego wrodzonego postrzegania, o ile od tego czy umiemy wybaczyć innym i pogodzić się z rzeczywistością, sądzę że wybaczenie i zaakceptowanie sytuacji, pozwala zamknąć pewien rozdział i iść optymistycznie dalej, bo wtedy to "jutro " faktycznie będzie lepsze. :)

 Co jest tym bardziej ważne że nie żyjemy wiecznie, czas naszego żywota daje nam pewne ramy działania, te ramy nadają mu sens i motywację do mądrego i dobrego korzystania z niego...Kiedy byłam mała, często kiedy zasmakowała mi jakaś słodycz jadłam ją kilogramami aż po paru dniach mi się znudziła i coś cudownego,  przez  swoją "nieskończoność" przestało być czymś wartościowym, stało się po prostu nudne...

Czas...nadaje sens naszemu bytowi, a jego różnorodność od czasu tragedii do czasu cudów, jest tak ważny bo daje nam szanse na szczęście, bo gdybyśmy nie wiedzieli czym jest ból nie docenialibyśmy jego braku :)


poniedziałek, 1 września 2014

DORASTANIE

Kiedy byłam mała nie raz bałam się zasnąć w nocy, bałam się duchów i innych potworów, zwłaszcza kiedy było ciemno, no i szczerze powiedziawszy zostało mi to w pewnej mierze po dziś dzień...
Dzisiaj wieczorem nie mogłam zasnąć, w pewnej chwili doszłam do wniosku że dlatego że muszę iść do łazienki , błyskawicznie zrobiłam co trzeba i znalazłam się w łóżku , kiedy już prawie zasnełam, nagle drzwi od pokoju  poruszyły się! Wtedy z przerażeniem wystrzeliłam z poduszki  a każdy mój mięsień nastawił się do obrony a oczy jak u dzikiego zwierza instynktownie poszukiwały źródła hałasu...

A teraz wrócimy do dzieciństwa! Kiedy byłam mała i bałam się złych snów, duchów itd,. to  robiłam coś zupełnie odwrotnego,  odwracałam się do ściany i udawałam " że mnie nie ma" trochę na zasadzie "jak nie widzę to nie ma" .
Po przemyśleniu tej kwestii doszłam do wniosku że dzieci są  biologicznie zupełnie inne od dorosłych , są przystosowane bardziej poznawczo, jednak też nie są gotowe na zbytnią samodzielność, mają odruch unikania problemu, szukania pomocy, a dla odmiany   dorosły człowiek ma odruch samodzielnego działania i ku rozpaczy tak wielu, nie zapomina ani się nie miga od obowiązków i problemów nawet siedzi w nich myślami cały czas co..jest bez sensowne! ja sądzę że powinniśmy zostawić w sobie trochę dziecka , które  umie się cieszyć chwilą i nie martwi się o wszystko non stop, bo dziecięca beztroska to nie jest  "nie pójście w wieku 6 lat do szkoły" , to stan umysłu :)

A to ja, jak miałam 8 lat :D



środa, 27 sierpnia 2014

NIE PODDAWAĆ SIĘ!

Dzisiaj byłam na ok.30 km spacerze, szczerze powiedziawszy rano wcale mi się nie chciało iść, czułam się zmęczona zanim jeszcze wyszłam z domu ...Jednak się przemogłam! I teraz czuje się cudownie! Co prawda odpadają mi nogi... ale czuję się wspaniale! Wiecie dlaczego?
Kiedy tak sobie dzisiaj szłam z koleżanką i psami to  sobie myślałam o sprawach które swego czasu zrobiłam lub nie zrobiłam  i wpłyneły  one na moje całe życie,  szczerze powiedziawszy...Nie żałuję niczego co ZROBIŁAM , jeżeli żałuję czegoś, to najczęściej jest to sprawa którą sobie odpuściłam, wydaje mi się że nie jestem w tej kwestii odosobniona, na pewno bardziej boli fakt że się wycofało z czegoś co mogło nam dać szczęście czy satysfakcję niż że się tego nie osiągneło próbując, dlatego moją myślą na ten  post jest...Jeżeli czegoś pragniesz, to choćby nie wiem   co, nie poddawaj się! Bo będziesz bardziej żałować że nie spróbowałeś ;)



czwartek, 21 sierpnia 2014

LUDZIE SĄ RÓŻNI

Zauważyłam że większość ludzi  ( między innymi , czasem i ja sama :D ) spodziewa się że inni będą wszystko odbierać w ten sam sposób co oni , co prawda w większości ukazują to pół żartem, jednak trudno nie zauważyć że większość z nas spodziewa się po innych że będą myśleć tak jak my, mieć takie same lub podobne poglądy i gusta.
Mamy swoje normy, wiemy co dla nas  jest dobre, złe, nawet ok, dość nie fajne, neutralne...Bez względu na kategorię, oczekujemy że inni do tego podejdą w taki sposób jak my...
No i nie zawsze tak jest, co wcale nie znaczy że ktoś ma gorsze spojrzenie na sprawę, choćby nie wiem jak uzasadniona dla nas racja zazwyczaj wcale nie jest uniwersalna, to co jest najlepsze dla nas nie zawsze jest najlepsze dla innych!
Jedni ludzie aby czuć się szczęśliwi i pełni muszą wierzyć w jakąś siłę wyższą która ich kocha, ochrania i mówi co jest dobre a co złe, a innym wystarczy wiara w  siebie albo wiara w uniwerslane dobro i moralność.
Jedni ludzie są niesamodzielni i potrzebują wsparcia, inni z kolei szukają zaraz to trudniejszych i odpowiedzialniejszych wyzwań.
Jedni lubią lenić się rano w łóżku inni budzić się do życia skoro świt.
Jedni chcą mieć jak najwięcej znajomych i najchętniej każdą noc spędzili by na melanżu inni chętniej spędzają czas z najbliższymi przyjaciółmi czy z książka.
jedni często marudzą inni ciągle widzą same pozytywy a jeszcze inni zdają się mieć ciągle obiektywne podejście do sprawy...

ile ludzi tyle osobowości, temperamentów, sposobów bycia,  gustów i potrzeb a żadne nie jest "tym właściwym" , wiec pamiętajmy aby być sobą i ...pozwolić  na to innym :)


środa, 20 sierpnia 2014

WRESZCIE COŚ SIĘ DZIEJE !

Tak długo było tak nudno, że nawet pisać już nie miałam co i faktycznie byłam bez emocji..ale teraz kiedy emocje wzrosły umieram z wycięczenia! Ale to w gruncie rzeczy fajne uczucie :D
Generalnie ten wzrost wrażeń został spowodowany tym że też coś zaczeło się dziać :D
W ciągu ostatnich paru dni... byłam na paru długich wycieczkach w lesie, moja koleżanka wróciła z wakacji! Kupiłam (taaak :D ) nową torebkę, kolczyki i odżywkę do paznokci i....Niedługo będę miała futrzaste maleństwo ! Fretkę <3
Pierwsza zasada, jeżeli potrzebujesz zmian a one same tak szybko nie przyjdą (np. musisz czekać 4 miesiące :D ) To sam dokonaj zmian!
Na przykład kup zwierzaka ( chociaż to mało uniwersalna rada :D )

A tak wygląda fretka <3


sobota, 16 sierpnia 2014

ZMĘCZONY CZŁOWIEK TO SZCZĘŚLIWY CZŁOWIEK

Dzisiaj byłam z moim psem i znajomymi na spacerze w lesie, bardzo lubię las,  w  pradawnych  czasach był naturalnym środowiskiem dla ludzi, zawsze prawie na takim spacerze czuję się cudownie, uwielbiam ten szum liści, tą zieleń i naturalną ziemię pod nogami... Po 3 godzinnej wędrówce, po powrocie do domu dalej tryskałam pozytywną energią do tego stopnia że...wysprzątałam cały dom!!!  Jestem bardzo pozytywnie zmęczona, teraz świat wydaje mi się tak prosty i piękny że chce się żyć, jestem  przepełniona pozytywną energią!
W końcu naturalne środowisko i zmęczenie fizyczne  jest potrzebne dla pełni zdrowia  ludzkiego i każdego innego :)

Aha i na długie spacery, joggingi itd. polecam wszystkim aby ubierali sportowe buty a zamiast toreb plecaki, a na dłuższe wypady brali wodę :)


piątek, 15 sierpnia 2014

PADA DESZCZ...

Dzisiaj rano była piękna pogoda, ale w pewnej chwili , chociaż się na to nie zapowiadało lunął deszcz...
Mimo że jak większość ludzi bardzo lubię upalne letnie dni, to lubię też bardzo deszczowe dni, świat jest wtedy taki spokojny, nastrojowy i melancholijny, lubię siedzieć sobie w domku i słuchać dźwięku spadających kropel, wprawiają mnie w przyjemny spokojny nastrój...

Umieram po wczorajszej zumbie, to był niezły wycisk ! We wtorek mam następną lekcję tańca !
Sprawdzałam moją wagę na mojej fitowej grze i ciężar mojego ciała nawet nie drgną, może to moja naturalna waga i tyle :D

deszczy tak pada i pada, a ja zastanawiam się co robić i myślę sobie że...Albo poczytam sobie jakąś ciekawą książkę albo wyjdę na balkon moknąć w deszczu :D



czwartek, 14 sierpnia 2014

CZY MOŻNA UMRZEĆ Z NUDÓW?

Czasem, kiedy tak sobie siedzę i tak się nudzę, tak bardzo się nuudzę...to zastanawiam się czy można umrzeć z nudów :D
Pewnie nie, bo gdyby tak było, za pewne dawno bym nie żyła...

Hm, w zasadzie to ja lubię się nudzić, nawet bardzo, nie rozumiem ludzi którzy potrzebują przez 24h na dobę towarzystwa,  wyzwań itd.  chociaż nie rozumiem też ludzi którzy...

1. Nie patrzą w niebo.
2. Nie lubią psów i kotów.
3.Lubią pająki.
4.lubią fizykę i angielski.
5. Nie lubią oglądać świata według Bundych.
6. Którym smakują lody z bakaliami.
7. którzy lubią gorzką czekoladę.
8. Nie lubią dzieci.
9.lubią disco polo.
10.Nie lubią brokułów.

Tak...popularne frazesy które bez refleksyjnie wbił się w nasze umysły,  "każdy jest inny" czy "każdy jest wyjątkowy w swoim rodzaju" brzmią  pięknie, jednak pamiętajmy, że chodzi o to  że nie każdy działa tak samo jak my, to że dla nas coś jest nie do pomyślenia, to nie znaczy że to jest złe :)



środa, 13 sierpnia 2014

ŚRODA?

W czwartek idę pierwszy raz  z moją przyjaciółka na zumbę ( albo rumbę, nie jestem pewna : D ), wczoraj byłam  na urodzinach moje koleżanki ( a właśnie, miałam się pochwalić że zrealizowałam plan przed urodzinowy z poprzedniego postu! Jeah, miszczu organizacji jestem :D ) , w każdym razie kiedy byłam na urodzinkach we wtorek byłam przekonana że mam zumbę na następny dzień, kiedy nagle mnie olśniło że przecież pomiędzy wtorkiem a czwartkiem jest środa! Nie miało to większego znaczenia bo w końcu są wakacje, ale...

Nie dawno natknełam się przeglądając facebooka, na taki demotywator :    Mówisz że poniedziałek nie jest taki zły? Przypomnij sobie środę!

Ja przed wakacjami, kiedy chodziłam do szkoły nie znosiłam śród, zawsze tego dnia było najwięcej lekcji i to takich typu  dwie matmy i fizyka :/ Nie było ciekawych zajęć, w telewizji nie było nowego odcinka żadnego lubianego przeze mnie serialu a do weekendu  było jeszcze raz tyle co od poniedziałku do środy ( znaczy wieczność! ) , pomijając te kwestie sama świadomość środy wprawiała mnie w fatalny nastrój...Jestem ciekawa czy inni też tak odbierają ten dzień tygodnia :D





wtorek, 12 sierpnia 2014

UKOJENIE WE WSPONIENIACH

Padam na łóżko, czuję jak  coś w całym moim ciele intensywnie pulsuje, światło lampy w pokoju mnie oślepia, muzyka z radia ogłusza, umysł mi się zaciemnia, oczy widzą jak w jakimś negatywie, w umyśle wszystko się trzęsie  w rytm pulsującego ciała, o co chodzi? Czemu nic nie czuje? Czemu wszystko mam gdzieś? Nie odczuwam żadnego sensu, po co żyję? Dla kogo żyję? Czuję że to wszystko nie ma sensu... Ogłuszona patrzę na laptop leżący na taborecie obok łóżka...Nagle coś mi się przypomina...Coś co było parę lat temu, te osoby  których uśmiech widziałam nie raz, sytuacje które kiedyś dostarczyły mi tylu emocji, patrzę na te śmiechy  z przed lat, na te gwiazdy  z zeszłych wakacji, czuję powietrze z tych szczęśliwych chwil, obraz się rozchodzi, przed oczami znowu jest taboret z laptopem, ale moje ciało już nie pulsuje, oczy widzą jasno i wyraźnie, jestem spokojna, wiem jak było ,wiem jak chcę aby było dalej, czuję się całością swojego jestestwa :)







poniedziałek, 11 sierpnia 2014


PLAN NA BRAK MOTYWACJI


Jakoś dalej nie umiem się zmotywować, te wakacje bardzo rozleniwiają...  Ale jutro, jak na ostatnie tygodnie mam "dużo" rzeczy do zrobienia, bo są urodziny mojej koleżanki, co by znowu nie wymagało pośpiechu gdyby nie to że od tygodnia nie mogę się zmobilizować aby iść do sklepu po prezent, nawet dzisiaj miałam iść,  jednak stwierdziłam że wolę jogging i że  się dzięki niemu  rozruszam, no i się rozruszałam, czuję się świetnie ale dalej mi się nie chce jechać do sklepu...Więc muszę jutro kupić prezent, wybiegać psa , zrobić gimnastykę na plecy i ogarnąć do 16:00, sprawa nie wygląda na zbyt trudna, jednak biorąc pod uwagę że ostatnio budzę się o 10:00 wstaje z łóżka o 12:00 a  ogarnięta jestem po 13:00 to w tym systemie zadania zaczynają być wręcz awykonalne czasowo...Więc postanowiłam zrobić sobie plan! Plan na jutro :)

9::00 obudzić się
9:30 wstać
10:00 ogarnięcie
11:00 po śniadaniu
14:00- sklep- piechotą z psem
15:00- ćwiczenia, obiad
15:50- ogarnianie

Godziny są terminem zakończenia czynności nie rozpoczęcia :D'

COŚ Z OGRODNISTWA

Mój tata parę dni temu kupił kwiatki na balkon, którymi zobligowałam się zajmować, i wiecie co ?  dobrze że na razie pada co noc bo zapominam je podlewać, ale dzisiaj musze pamiętać! :D

Kwiatki nazywają się Estomy i z tego co przeczytałam w internecie  we wrześniu będą już do wyrzucenia...dopiero co babrałam się z kilogramami ziemi na skraju udaru słonecznego a zaraz będzie trzeba wyrzucać :/

niedziela, 10 sierpnia 2014

COŚ NA POPRAWĘ SAMOPOCZUCIA


Po przyjrzeniu się dokładniej kwestii określanej terminem "melancholia" dochodzę do wniosku że jest ostatnio częściej i bardziej obecna w moim życiu, jednak poczytanie o niej nieco mnie uspokoiło, dowiedziałam się że jest to zupełnie typowe i zdrowe w sytuacji takich zmian, przy  nasileniu się wspomnień i w sytuacji kiedy jeszcze nie zaczął się w zasadzie  nowy etap w moim życiu,a stary się  już skończył . No cóż takie życie...w każdym razie zamierzam się już tym nie niepokoić, tylko rozkoszować się przyjemnym smutkiem a kiedy będę czuć że go jest za dużo to....
Zrobię jak dzisiaj, albo podobnie!

Moje sposoby na smuteczki.

-napisanie/zadzwonienie do przyjaciółki z którą prawie  zawsze się super gada :)
-wypad na jogging z psem, po 30 minutach biegu jestem pełna pozytywnej energii! :D
-dłuższa chwilka na pielęgnacje, razem z muzyką, nie raz wprawia w przyjemnie magiczny nastrój.

To zrobiłam dzisiaj i jest super! A z przyjaciółką idę niedługo na rumbę, a koleżanka mamy będąca  wfistką  dała mi zestaw ćwiczeń na nie garbienie się :p

Bo wysiłek fizyczny dla człowieka jest bardzo ważny,  w końcu mięśnie i kości nie są nam do ozdoby, naturalne jest to że do zdrowia za równo fizycznego jak i psychicznego potrzebujemy trochę wysiłku ;)



DOJRZAŁOŚĆ I CELE W PRAKTYCE

No to teraz koniec poradników i teorii w tym temacie, teraz siedzę sobie zamulona w domku i nic mi się nie chce, nie wykonałam większości zaplanowanych kroków w sprawie poprawy kondycji i stanu mojego ciała, dzięki czemu po 5 dniach co prawda zrzuciłam prawie kilogram jednak wysportowanie dostąpiło regresu zamiast progresu, trzeba się wziąć w garść, może przesadziłam ze szczegółami, dam sobie chyba spokój z tym określaniem minut i powtórzeń bo to mnie odstrasza kiedy mam gorszy dzień...

Ostatnio mam jakiś strasznie pesymistycznie- flegmatyczny nastrój, jestem jakoś zbyt pogodzona ze wszystkim, chyba cały mój bunt i chęci "zmian świata" wyparowały, albo też się poddał i to jakaś depresja...Nie wiem, ale mam nadzieje  że to zobojętnienie mi minie, bo takie ciągłe wypompowanie  z emocji i zmęczenie jest bardzo irytujące , smutne i nudne :(



sobota, 9 sierpnia 2014

PARĘ SŁÓW O PSACH.

Zauważyłam że ludzie traktują psy często jak jakieś roboty, które zawsze i wszędzie robią co im się każe, o tyle o ile sprawa jest przydatna i wskazana  w sytuacji przychodzenia na zawołanie czy zakazaniu czegoś, o tyle oczekiwanie że pies będzie chciał być głaskany czy się bawić wtedy kiedy my chcemy a nie on, jest moim zdaniem nadużyciem.
Czasem oglądam program Cesara Miliana i moim zdaniem on nie zaspakaja żadnych psychicznych potrzeb psów, wręcz przeciwnie, nie wiem czy tylko ja widzę że grzecznie leżący pies z programu w którym Cesar mówi że "jest zrelaksowany" zwykle histerycznie strzela oczami na boki i generalnie jest bardzo stłamszony.
Psy są istotami społecznymi i rodzinnymi, bardzo im zależy na ich ludziach i nie trzeba ich zastraszać jak zakładników i na każdym kroku okazywać im jak bardzo są zależne aby dobrze z nimi żyć, wręcz przeciwnie, jakie to musi być męczące ciągle się pilnować aby być "górą" ?  I aż strach co będzie jak pies postanowi się  przed tym bronić ?

Ja mam kundelka od 8 lat, moja sunia dokładnie wczoraj miała urodzinki :)
I mój duży pies wie czego nie wolno jej nigdy, wie  gdzie może "negocjować" i że na niektóre rzeczy ma wpływ.
Że niektóre rzeczy musi nie dlatego że jest zastraszona, a dlatego że wie że choćby to miało trwać godzinami to po prostu jej nie odpuszczę i musi np. wejść pod prysznic.
Zna bardzo dużo sztuczek  których uczyłam ją za przysmaki i teraz kocha uczyć się i pracować.

Więc mam prośbę do obecnych i przyszłych właścicieli psów, pamiętajcie że to czujące zwierzę, nie musi wszystkich lubić, czasem bywa zmęczony i też potrzebuje jakiegoś poczucia kontroli aby czuć się bezpiecznie no i potrzebuje dużo miłości, zabawy i wrażeń :D

Mój skarbek, z przed 8 lat <3



DOBRE WROGIEM LEPSZEGO


Wczoraj, jak to wypada w piątek, byłam na imprezie, po wielu godzinach na dworze z lekkim efektem po,  o godzinie 3 w nocy, czekając na przystanku na autobus, czułam się naprawdę cudownie! Wiecie dlaczego? Kiedy w wakacje śpi się ile chce, je kiedy chce i generalnie robi to co chce, potrzeby zaspakaja się zanim porządnie się je odczuje a przy tym naprawdę czegoś  zapragnie , to jest dobry i przyjemny stan, ale w takim błogostanie trudno o prawdziwe silne emocje, a razem ze zmęczeniem, złością i bólem idzie sobie radość.
Dlatego kiedy siedziałam sobie na przystanku o 3 w nocy, przemarznięta, głodna, śpiąca i obolała w tym  wszystkim byłam szczęśliwa, bo to sprawiało że "czułam że żyję"  i wpadałam w stan cudownych marzeń o łóżku, omlecie z warzywami i błogim lenistwie na następny dzień. :D

A morał jest taki że: Po to są rzeczy złe, abyśmy mogli docenić te które są dobre. ~ Mada ( Ja :p )

Jak uroczo jest na kanapie z laptopem, chociaż przydało by się wyjść z psem i zrobić ćwiczenia na równowagę....


\

czwartek, 7 sierpnia 2014

CZASEM JEST PO PROSTU OKAY

Czasem jest strasznie...

-strasznie śmiesznie.
-strasznie źle.
-strasznie smutno.
-strasznie beznadziejnie.
-strasznie wesoło.
-strasznie cudownie.
-strasznie tragicznie.
-strasznie entuzjastycznie.
-strasznie miło.
-strasznie sympatycznie.

Ale też czasem, w zasadzie nawet częstszym czasem,  nie jest strasznie , nie jest nawet tylko "źle" , "wesoło" czy "śmiesznie", czasem jest  po prostu ok, ale czasem to "ok" jest znacznie gorsze od nawet "strasznie tragicznego" , bo nuda i rutyna na dłuższą  metę "zabija" ...

Ale jest na to lekarstwo ,carpe diem, cieszyć się chwilą obecną! A czasem,  nawet w nudzie i rutynie,w tej codzienności wynajdziemy te wyjątkowe pojedyncze chwile w których "takie same" zamieni się w "podobne" a "podobne" w "jedyne i wyjątkowe" ! :D

CARPE DIEM!


środa, 6 sierpnia 2014

O CO CHODZI Z TĄ DOJRZAŁOŚCIĄ?

Od dawna zastanawiam się co to właściwe znaczy być dojrzałym? dorosłym? Zresztą wydaje mi się że te dwa terminy mimo że często są ukazywane jako współgrające niemal synonimy, oznaczają dwie zupełnie różne kwestie, wielu ludzi w tym temacie jeszcze rozróżnia trzecie   określenie "pełnoletność", jako sprawę czysto umowną.
W takim razie co do dwóch ostatnich, sprawa zdaje się mi prosta po wgłębieniu się w temat, pełnoletność to moment kiedy dostaje się dowód osobisty, kończy się prawna władza rodziców i można wszystko na co jest cenzura ze względu na wiek,  w Polsce w wieku 18 lat w innych krajach pomiędzy 16 a 21 rokiem życia.
Dorosłość natomiast jest wtedy kiedy ktoś staje się samodzielny i sam się utrzymuje.

Jednak kwestia dojrzałości nie jest tak oczywista, zdaje mi się że dotyczy ona przede wszystkim psychiki i nastawienia do świata, myślę że człowiek dojrzały cechuje się dużą samoświadomością, akceptacją siebie i rzeczywistości w jakiej żyje ,  jest świadomy  tego że nie jest bierny wobec swojego życia, że ma na nie wpływ jednak  musi zdawać sobie sprawę że ten wpływ jest ograniczony, powinien umieć sobie poradzić z przeciwnościami...Oprócz tych , w zasadzie oczywistych spraw, przy obserwacji ludzi dojrzałych wiekiem, dochodzę do wniosku że nie zawsze dojrzałość idzie w parze z długością życia, no przynajmniej moim zdaniem, przekonanie o własnej "wszechwiedzy" dojrzałe raczej nie jest ;)
demotywator razem z tekstem, by me :p

wtorek, 5 sierpnia 2014

JUŻ SIERPIEŃ?

Ten mój wakacyjny letarg był ( a może jeszcze jest? ) bardzo głęboki, dzisiaj uświadomiłam sobie że jest już sierpień...jestem  w szoku, przecież był koniec lipca! Przecież żyłam tą myślą przez ostatnie 2 tygodnie! No cóż.. I tak mam jeszcze 2 miesiące wakacji :D

Ten mój "letarg" uświadomił mi dzisiaj że wbrew temu co słyszałam, można się wyspać na zapas! Tygodnie kiedy spałam po pół doby tak się skumulowały że dzisiaj byłam/jestem  pełna energii i nie odczuwam tego że tej nocy nie zmrużyłam oka!
Moja wielebna gra odchudzająca twierdzi że od wczoraj schudłam 0,9 kg,  ciekawam jak sprawa będzie się miała jutro :p
ŻEBY ŻYĆ, TRZEBA SPAĆ ALBO... PIĆ KAWĘ :p

Wydaje mi się że w dzisiejszym świecie większość społeczeństwa jest uzależniona od kawy, każdy pracujący/ uczący się człowiek zaczyna dzień od kawy i dopiero od tego momentu może działać, ok, tak naprawdę nie mam pojęcia jak to u innych ludzi  wygląda...Ale ja po roku szkolnym, pełnym przygotowań do matury, przy codziennej porannej kawie czułam że żyje, lecz kiedy zaczeły się wakacje przestałam pić kawę i...spałam po 10 godzin i cały dzień "nie żyłam", wczoraj jednak wypiłam porządną kawę...Jedni mówią że kawa nie działa już "po godzinie" a moja mama zaś twierdzi że kofeina jest w organizmie ludzkim przez  16 godzin, z racji takich rozbieżności w informacjach, mój organizm raz robi tak a raz tak...I dzisiaj nie spałam całą noc i czuję się tak dobrze że lepiej nie czułam się od miesiąca, planuję iść z koleżanką na basen i mam nadzieje że się nie utopię po przez zaśnięcie  :D

MOJA AUTORSKA MROŻONA KAWA DLA LENIUSZKÓW DO POTĘGI ENTEJ :D

Biorę sobie kubek czy szklankę, nalewam zimnego mleka, dosypuję duuuużo kawy i cukru po czym mieszam mieszam aż mleko zamieni się w kawę !:D


A tak NIE wygląda, kawa z mojego przepisu!

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

O STAWIANIU SOBIE CELÓW...

W poprzednim poście pisałam o moim celu, o tym że planuję w ciągu 2 tygodni schudnąć, nie jest to do końca prawdą, moim celem jest poprawienie równowagi, kondycji, gibkości ciała a spadek wagi ma być tylko ewentualnym dodatkiem, celem jest równowaga psycho- fizyczna :)  Zanim dojdę do konkretów, chcę zaznaczyć że to nie jest blog  "tylko" o odchudzaniu czy sporcie a te wskazówki które są zawarte w tym poście dotyczą WSZYSTKICH typów celów :)

1) Termin- powszechnie wiadomo że "jutro" nie jest najlepszym terminem na rozpoczynanie istotnych działań, być może, jednak moim zdaniem znacznie gorsze jest nie określenie terminu zakończenia! Nawet jeżeli powinniśmy robić coś "już zawsze" to zaczynanie bez określenia finiszu jest bardzo demotywujące , nie daje nam chwili na satysfakcje z efektów i szanse na to aby zrezygnować czy odpuścić sobie,  bez poczucia winy :) Wiec dokładne terminy to podstawa!

2)Waga celu- za każdym razem kiedy wykonujemy czynność/krok prowadzący do celu, dobrze jest pomyśleć o oczekiwanym wyniku i powiedzieć samemu sobie "jeżeli tego pragniesz, musisz to zrobić!".

3) Dasz radę- pamiętajcie że jeżeli inni mogą to wy też możecie,  ludzie nie rodzą się geniuszami, ludzie sukcesu okupili to ciężką pracą i zmagali się z wieloma przeciwnościami, to czy dasz radę, zależy tylko od ciebie :)


 

 OTO JA

Cześć, mam na imię Magda i na tą chwilę liczę sobie 19 lat, oraz bardzo nie chcę aby ten stan kiedykolwiek się zmienił, być może to śmieszne i dziecinne jednak wyjście z wieku nastoletniego zdaje się mi czymś przerażającym, mimo że w moim życiu raczej nie będzie to przełomem , takim jak osiemnastka z dowodem osobistym i otoczką kulturowo-społeczną czy dziewiętnastka w czasie której zdałam maturę, dostałam się na studia a także będę poznawać życie studenckie...Urodziny obchodzę pod koniec stycznia, kiedy będę kończyć 20 rok życia, te wszystkie przełomy będą już za mną, mam poczucie że wtedy właśnie wejdę w dorosłe życie...Kurczę..Chyba jednak nie mogę się tego doczekać! :D  Właśnie postawiłam sobie termin, termin do osiągnięcia celu , co prawda ten cel nie jest zbyt konkretny , ale...to ten typ celu do którego nie dąży się świadomie ;) Na razie jednak mam bliższy i dokładniejszy cel, mając jeszcze 2 miesiące wakacyjnej nudy , przy pomocy gry na konsolę Wii "Wii fit", postanowiłam schudnąć 2,5 kg w ciągu 2 tygodni, przy okazji kolejnych postów będę wam pisać o tym jak mi idzie, dla ułatwienia zdradzę że ważę 63 kg :D
A jak skończą się  wakacje będę studiować psychologię, myślę że to moje powołanie :) Boję się i cieszę jednocześnie! :D
bye! do następnego postu!

Jeżeli podoba Ci się ten post lub masz na jego temat jakąkolwiek opinię albo chciałbyś/ chciałabyś podzielić się swoimi przemyśleniami, to bardzo będę wdzięczna jeśli  podzielisz się tym w komentarzu:)